Augustyn Pelanowski OSPPE
Jednym z najboleśniejszych cierpień, jakim płaci się za przylgnięcie do Jezusa, bywa wrogość najdroższych nam osób: rodziców, rodzeństwa, dzieci, męża, żony, krewnych. W chwili, gdy postanowimy wybrać Jezusa na swojego osobistego Pana, lub oddamy Mu nasze życie, najczęściej zaczyna się fala ironii, złości, osądów, dokuczliwości, a nawet zagrożenia życia.
Bez podziału nie ma dojrzewania. Przypomnijmy sobie, jak powstaje człowiek. Po zapłodnieniu zarodek zagnieżdża się w macicy. Zygota dzieli się nieprzerwanie w procesie bruzdkowania, tak, że po 30 godzinach istnieją już dwie pierwsze komórki, po 50 godzinach są już 4, a po 70 godzinach jest już 8 komórek. Życie tworzy się przez dzielenie, a nie przez pochłanianie komórek! Nie da się pogodzić dwóch światów. Ciągle kontynuuje się ten rozdział, który wtedy – u zarania – nastąpił. Gdy tylko spotykam ludzi, którzy chcą mnie na nowo wchłonąć w świat naturalnych relacji, stworzyć mi zastępczą rodzinę i uczynić mnie prywatnym księdzem na każde życzenie, dochodzi do rozdziału. Nawet osoby, którym starałem się przybliżyć Jezusa, starały się niekiedy odwieść mnie od Niego. Zdaję sobie sprawę, że jestem jak koryto rzeki, przez które ma tylko przepływać fala ludzi. Jeśli ktoś będzie chciał się na mnie zatrzymać, tak jak to się dzieje w małżeństwie lub zwykłej ludzkiej miłości, nastąpi zatamowanie i robi się błoto.
Jeremiasz wolał siedzieć w błocie cysterny niż w błocie moralnym, schlebiając Sede-cjaszowi. Człowiek Du-cha Świętego nie jest od spełniania ludzkich oczekiwań, ale od głoszenia prawdy o królestwie Boga i Jego przebaczeniu. Jeśli ktoś naprawdę poddaje swoją duszę Duchowi Świętemu, jest jak wiatr – wieje, kędy chce, przychodzi i odchodzi. Pochyla drzewa, oczyszcza je z zeschłych liści pozorów i zakłamań, zrzuca zgniłe owoce grzechów, ożywia i wieje dalej. Wiatr jest tylko przez chwilę przy każdym drzewie. Gdyby zamieszkał w drzewie, przestałby być wiatrem. Ogień, który się nie roznosi, gaśnie.
Niektórzy się dziwią, że tak rzadko odwiedzam mój rodzinny dom i moją matkę. Ktoś, kto ciągle wraca do dzieciństwa, nigdy nie dojrzeje! Ktoś, kto ciągle jest synem, nigdy nie stanie się ojcem. Zdarza się coraz częściej, że słyszę płacz żon, które doznają rozłamu w domu tylko z tego powodu, że ich mąż każdego dnia telefonuje do swojej mamy albo nazbyt często ją odwiedza. Nie może dojrzeć do roli ojca i męża, bo ciągle sobie przedłuża dzieciństwo i gdy ma się zmierzyć z małżeńskimi trudnościami, ucieka pod fartuch opieki mamusi. Jezus nie zamieszkał w Betanii, choć miło Mu zapewne było odwiedzić Marię, Martę i Łazarza. W Nazarecie nie przyjęto Go jako Mesjasza, bo znano Go jako kuzyna! Nie uzależnił od siebie ani Piotra, ani Jana, ani nawet tej kobiety, której przebaczył grzechy na uczcie u faryzeusza Szymona. Pokazał się Magdalenie po zmartwychwstaniu, ale jej też powiedział: „Noli me tangere!” (nie zatrzymuj mnie).
Sunday, October 14, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment