Thursday, June 19, 2008

Jak bardzo jesteśmy ważni - XII A

Augustyn Pelanowski OSPPE

Mamy ogromne deficyty w poczuciu własnej wartości. Od zarania dziejów ludzie przebierali się w skóry zwierzęce, pióra ptaka, przyprawiali sobie bycze rogi, obwieszali się trofeami lub skalpami. Wszystko po to, by poczuć się ważniejszymi, bardziej wartościowymi. Dziś, zamiast pióropuszy, ludzie chwalą się doktoratami. Zamiast się tatuować, tytułują się. Jeszcze inni, zamiast polować na mamuty, polują na wysokie stanowiska. Im bardziej ktoś czuje się bezwartościowy, tym usilniej udowadnia sobie i innym swoją siłę.

Wulgarni i agresywni kibice okazują się w indywidualnym spotkaniu przestraszonymi chłopcami, którym zabrakło oparcia w ojcu. Hałaśliwe zachowania pseudokibiców są rodzajem projekcji źródła lęku na świat zewnętrzny i sposobem pozbywania się tego lęku. Im mocniej ktoś podkreśla swą osobę, tym bardziej ma rozmyty obraz samego siebie. Kiedy Erich Fromm zastanawiał się nad osobowością Hitlera, doszukał się w nim wielu deformacji wewnętrznych. Hitler czuł się bardzo niepewnym i przerażonym człowiekiem. Cechował go skrajny narcyzm, brak kontaktu z innymi ludźmi, zaburzenia w postrzeganiu rzeczywistości, nekrofilia. Mało tego, Fromm uważał, że Hitler rozpętał wojnę, nie mając wiary w jej zwycięstwo. Jego zachowanie wskazywało na przeczucie klęski i pragnienie pociągnięcia w jej wir milionów innych ludzi. Podobnie było ze Stalinem, który przerażał innych swoim lękiem. Jego zwycięstwa zrodziły się z przerażenia klęską. Faszyzm i komunizm zrodziły się z egzystencjalnego lęku.

Jezusowe słowa tchną najzdrowszą filozofią życia – jesteśmy o wiele bardziej cenniejsi niż wróble i nawet nasze włosy są policzone. Bóg z nami się liczy i wszystko w nas jest Mu znane: istniejemy w Jego oczach. Kto ma świadomość tej prawdy, nie doznaje lęku przed utratą istnienia w sposób tak drastyczny, by wywoływać wojny lub budować obozy koncentracyjne, po to, by widząc przerażenie innych, zapomnieć o swoim lęku. Bojaźń i drżenie dotyczą nas wszystkich, ale rozwiązanie jest w Bogu, a nie w człowieku. Nazirejczycy składali ślubowanie Bogu. Nie wolno im było obcinać włosów. Jeden z nich, Samson, oparł się na człowieku, na Dalili, i tej nocy stracił nie tylko włosy, ale i siłę istnienia. Można bowiem drugiego człowieka kochać, można z nim iść przez życie, ale prawdziwe oparcie mamy tylko w Bogu. „Nawet jeśli Twoi ziemscy rodzice Cię nie chcieli, nawet jeśli inni nie poświęcają Ci uwagi, wiedz, że jesteś nieustannie chciany przez Twego prawdziwego ojca, Boga. Wiedz, że On co dzień głaszcze Cię tak czule i z taką pełną troskliwości uwagą, że wie nawet, ile masz włosów na głowie. On nie myli Cię z nikim innym” (V. Albisetti).

No comments: