Augustyn Pelanowski OSPPE
Szczęśliwym cierpieniem matki jest chwila, gdy jej ciało otwiera się i położna delikatnie wydobywa z jej wnętrza płaczące dziecko. Łono matki jest wtedy raną, która uwolniła życie. Dziecko zamknięte dotąd w ciemnościach łona matki zaczyna odczytywać nowy świat. Dotychczas słyszało tylko niezrozumiałe głosy, teraz może to wszystko zobaczyć i dotknąć, posmakować i poczuć, pojąć i poznawać. Dziecko poznaje teraz barwy i kształty, a głosy są już coraz bardziej zrozumiałymi dźwiękami noszącymi treści i mądrość.
Takim porodem jest wiara wydobyta ze zranionego wnętrza ciała Jezusa. Syn Boży, Nowy Adam zraniony w ciele, przeistoczył swe rany w miejsce narodzin wiary dla milionów Tomaszów. Księga Rodzaju mówi, że Bóg sprawił, iż Stary Adam pogrążył się w tajemniczym śnie, który tekst hebrajski nazwał TARDEMA. Jest to sen jak śmierć, zapadanie się w ciemność prawie dotykalną, pełną wątpiącego lęku i osieroconej tęsknoty. W czasie tego snu bok Adama otworzył się jak łono matki i z jego wnętrza Bóg wydobył kobietę. Samotność Adama była troską Boga i dlatego zranił go porodem kogoś, z kim mógł od tej chwili odkrywać miłość Stwórcy w jeszcze bogatszy sposób. Eliasz, w chwili zwątpienia, pogrążył się również we śnie, z którego nie chciał się już obudzić do dalszej drogi wiary. Wątpił. Obudził go anioł, raniąc go wzmocnieniem wiary. Piotr, aresztowany i osadzony w lochu przez Heroda, zapewne też miał w sercu zwątpienie, czy uda mu się wyjść z ciemnego lochu, w którym był skuty dwoma łańcuchami. Zasnął i nagle anioł uderzył go w bok, budząc go z tego koszmaru. Wszystko wydawało mu się ciągle snem, gdy zobaczył, że brama więzienia sama się otwiera, a on znajduje się przed drzwiami, zza których słyszał znajomy głos Rhode.
Można umrzeć, wierząc w sens swego życia i śmierci. Koszmarem jest żyć, wątpiąc we wszystko. Jezus uratował Tomasza od czegoś gorszego niż śmierć, uratował go od zwątpienia. Wiara Tomasza narodziła się z rany, z wnętrza ciała Jezusa! Jednak błogosławionymi Jezus nazwał tych, którzy nie potrzebują widzieć, dotykać, przekonywać się, argumentować, dowodzić, sprawdzać czy eksperymentować. Błogosławieni, którzy nic nie widzą, a jednak wierzą. Błogosławieni, którzy nie widzą Boga, a jednak wierzą, że On ich nawet na chwilę nie spuszcza z oka. Błogosławieni, którzy tkwią w ciemnościach wiary i nie domagają się żadnych olśnień, cudów, objawień i znaków. Tomasz zbliżył się najbardziej do Jezusa po zmartwychwstaniu, jeden jedyny, właśnie ten, który był tak daleko, zagubiony już w swym zwątpieniu. Żaden z apostołów nie włożył tak głęboko ręki ani palca do wnętrza ciała Jezusa. Żaden tak głęboko nie został dopuszczony do wnętrza Bożego Życia.
Jakie zwątpienie ostatnio nosiłeś w sobie? Jaka ciemność zachwiała tobą? Bezradność modlitw i daremne szarpanie zamkniętych drzwi zrozumienia? Jaki koszmar bezsensu cię dręczył? Czy wytrwałeś w próbie i zyskałeś błogosławieństwo niezłomności? Czy nie zwątpiłeś w Boga, mimo tego że wszystko wskazywało na to, że pozostawił cię samego?
Saturday, April 21, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment